piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 9/25 "Co ja mam zrobić jeśli serce krzyczy tak a rozum każe odpuścić?"

                                         CZYTASZ = KOMENTUJ!


Leżeliśmy z loczkiem na zielonej trawie już dość długo.W milczeniu.Ale nie krępowała nas cisza,wręcz przeciwnie.Była dla nas ukojeniem.Czymś bardzo istotnym co powodowało,że czułam się lepiej.Obok niego.Wtulona w jego ciało.Jego lewa dłoń lekko masowała mnie po włosach i plecach a mi było tak dobrze.
Tak bardzo za nim tęskniłam i właśnie mój przyjazd w pełni mi to uświadomił.Jednak jest sprawa,która gnębi mnie od czasu pocałunku. Co się stało z Kate? a co więcej, Czy Harry zdradzając mnie z nią powiedział jej,że ma dziewczynę?
Musiałam to wiedzieć.Musiałam go zapytać.Jednak sama nie wiem czy to jest odpowiedni moment.W końcu sama nie wiem czy jesteśmy razem czy nie.Boże czy to musi być tak posrane?!
-No pytaj-powiedział kolejny raz pieszcząc moje włosy.
-Ale co?-spytałam zaszokowana stwierdzeniem chłopaka..Cholera on wie! krzyknęłam sama do siebie w myślach czekając na odpowiedź chłopaka.
-Nicole można z Ciebie czytać jak z otwartej książki.-powiedział lekko całując mnie w dłoń.-Co Cię trapi skarbie?
-H-Harry bo ja mam kilka pytań.-za jąkałam się nie wiedząc jak dobrać słowa.
-Pytanie numer jeden?
-Powiedz mi czy zdradzając mnie z Kate..-zakończyłam chwilowo swoją wypowiedź aby sformułować ją inaczej.-Czy ona wiedziała,że byłeś wtedy ze mną?-spojrzałam ze zniecierpliwieniem na chłopaka.Proszę powiedz,że nie wiedziała! Powiedz,że przez ten cały czas nie umiałeś jej tego powiedzieć.Powiedz,że nie potrafiłeś powiedzieć jej,że kochasz mnie.Proszę powiedz mi to... moje starannie ułożone myśli z nadzieją starałam się przelewać loczkowi.Jednak kiedy chłopak wziął głośny oddech,wiedziałam,że pójdzie inaczej niż z mojej myśli.
-Wiedziała.-nerwowo zmieniłam pozycję na siedzącą.Ona przez ten cały czas wiedziała?! Ta suka wiedziała?! - sam nie wiem,kiedy wymknęło się to spod kontroli.-szepnął siadając na równi ze mną.- Ona po prostu oczarowała mnie.Sprawiała,że czułem się szczęśliwy,kochany i potrzebny...-po tych słowach odłączyłam się.Jak on mógł tak mówić.Kurwa kocham go całym sercem.Potrzebuje go niczym tlenu on wyjeżdża mi z tekstem,że nie sprawiałam,że czuł się wystarczająco szczęśliwy?!No sorry wielkie ale miłość nie tylko polega na seksie!A jestem pewna,że ta suka dawała mu dupy na prawo i lewo!
Tego było za wiele.Nie potrzebnie oddałam pocałunek.Nie potrzebnie wdawałam się z nim w jakie kolwiek dyskusje.Przecież już byłam o krok od bycia szczęśliwą.Poznałam Stefana i Taylor.Moje relacje z Mamą były coraz lepsze.Jedynym minusem tego wszystkiego byli tutejsi przyjaciele i rodzina.Jednak nie zawsze dostaje się to co się chce.Ja nie dostałam..
Nerwowo wstałam z ziemi otrzepując spodnie.Błagałam aby łzy nie wylały się z moich oczu.Zdecydowanie zbyt wiele tu płaczę.
Byłam dosłownie o krok od wejścia do domu,jeden jebany krok a ten idiota mnie złapał i odciągnął od drzwi,stawiając na przeciwko siebie.
-Puść mnie!-krzyknęłam bijąc chłopaka po rękach.
-Nicole..
-Nie przypominam sobie,żebyśmy byli na Ty Styles.Bierz te łapy!-kolejny raz wymierzyłam cios w ręce chłopaka..Nie ma szans..jest zbyt silny..
-Nie zachowuj się jak dziecko tylko ze mną porozmawiaj..-wodził swoją twarzą w poszukiwaniu moich oczu,które sprytnie przed nim uciekały.
-Powiedziałam,że skończyłam z Tobą dyskusje..
-Nicole kurwa ile razy mam Cię za to przepraszać?!-warknął
-Harry Ty jesteś jakiś psychiczny..A gdybym to ja Ciebie zdradziła? Gdybym to ja oddała się innemu?! Uczucia Styles to nie jest zabawka..A przez takich dupków jak Ty uświadamiane mi jest,że miłość to ściema.Pierdolisz,że charakter jest ważniejszy..
-Bo jest...
-To kurwa po jakiego zdradziłeś mnie z Kate?!-krzyknęłam zdzierając gardło.Odpowiedziała mi głucha cisza..-Nie myliłam się.Jesteś zwykłym dupkiem Styles,który pospolituje coś tak pięknego jak uczucia.A inne naiwne laski,co druga z większymi cyckami myślą,że je pokochasz,że są jedyne.Na widok Twojego zachowania rzygać mi się chce wiesz?!-w moją osobę wstąpiła złość w najczystszej postaci.Właśnie wygarniam osobie,która znaczy dla mnie cholernie wiele,że rzygać mi się chce dzięki jego osobie.To straszne! - Możesz mnie puścić!?-krzyknęłam widząc brak reakcji Harrego.
-Nie.Ty powiedziałaś co miałaś powiedzieć teraz moja kolej.-dodał.Lekko skinęłam na znak,że się zgadzam.- Kate jest niezwykle atrakcyjną osobom i nie ma co ukrywać,ale każda dziewczyna nosi coś w sobie pięknego..
-Weź kurwa przestań pierdolić..-weszłam z ignorancją w zdanie chłopaka.- Słyszałam to nie raz.Zresztą Twoje teksty na mnie nie działają..-wyplułam.
-Wiesz dlaczego zerwaliśmy z Kate?-nie zwracał uwagi na moje zgryźliwe komentarze.Robiło to na mnie wielkie wrażenie jednak teraz to nie jest istotne.
-Nie obchodzi mnie to..-skłamałam.
-Obydwoje wiemy,że obchodzi.Więc proszę choć przez chwilę nie otwieraj buzi i daj mi dojść do słowa.-kiwnęłam głową teatralnie kręcąc oczami.- Ona nie była Tobą.-wyszeptał-Jej oczy w połowie nie czarowały mnie tak jak Twoje.Jej śmiech nie powodował mojego szczęścia.Jej uśmiech choć na prawdę piękny nie oczarował mnie tak jak Twój.Kate jest ideałem..ale nie moim.Ja nie szukam ideału.Szukam osoby z,którą będę szczęśliwy.Która da mi powód do wstawania codziennie rano.Uwielbiam Twój śmiech Nicole.uwielbiam Twoje poczucie humoru.Chociaż Twoje obrażanie się wkurwia mnie jak nic inny,będę je znosił do póki do póty Ty będziesz ze mną.Do póki Ty będziesz znosić moje humory.Do póki będę wiedział,że zawsze będę w Twoim sercu.Nawet nie wiesz jak cierpiałem kiedy Ciebie nie było.Jak moje serce pękało na tysiące kawałków z dnia na dzień.Wtedy kiedy napisałem Ci,że jesteś egoistką chodziło mi o to,że nie myślałaś o nikim innym.Być może z Twojego punktu myślenia widziałaś w tym korzyści,jednak to bzdura.Los dał Ci Taylor i Stefana i Bóg im zapłać za to,że byli z Tobą.Wiesz ile razy miałem zamiar iść na Policje celem znalezienia Cię? Jednak wiedziałem,że przyda Ci się przerwa.Ode mnie..Wiem,że skrzywdziłem Cię.Wiem,że zadałem Ci zbyt wiele bólu.Jednak moje serce należy do Ciebie.I zawsze będzie należeć.Przepraszam Nicole..-kiedy skończył łzy lały się ciurkiem po moich policzkach.Był cudowny.Myślałam,że moje odejście olało go,jednak tęsknił..
-Jeszcze w życiu nie usłyszałam tylu pięknych słów wiesz?-chłopak w końcu mnie puścił aby zetrzeć łzy z moich policzków.
-To szczera prawda.-szepnął przysuwając swoje czoło do mojego.-Kocham Cię.-szepnął.- I błagam o następną szansę..-spojrzał na mnie TYM spojrzeniem,któremu nie umiałam odmówić.Jednak musiałam myśleć racjonalnie.W końcu niegdyś sama mówiłam,że zdrady nie wybaczę w życiu.W końcu jeśli chłopak zrobił skok w bok a dziewczyna mu wybaczy,zrobi to po raz kolejny.
Ale wtedy mnie to nie dotyczyło.
Inaczej jest teraz.Kiedy stoi przede mną osoba,która mnie zdradziła.Jednak,którą kocham.Która znaczy dla mnie tak cholernie wiele.Czasem zastanawiam się czy nie za wiele.Czy to ma jakiś sens?Jakikolwiek..
-Harry ja nie wiem..-powiedziałam ostatkiem sił.
-Proszę..Nie zepsuję tego.Przysięgam..Ostatnia szansa..Ostatnia..Nie pożałujesz..Proszę..Potrzebuję Cię.-moje oczy były już purpurowe od płaczu a ja nadal nie wiedziałam co mam zrobić.Mam posłuchać Nicole przed tym całym gównem czy tą,która przeszła wystarczająco dużo?

                  Co ja mam zrobić jeśli serce krzyczy tak a rozum każe odpuścić?

~~*~~
23:25
Ej ;D
Zbyt szybki i ulotny napływ weny twórczej doprowadził mnie do napisania rozdziału poświęconego TYLKO I WYŁĄCZNIE HARREMU I NICOLE ;D
Nie wiem czy Wam się to spodoba ;/ Jednak chciałam wyjaśnić sprawę Kate i jej związku z Hazzą.
Cóż.Reszta rozdziałów będzie prowadzona w normalny sposób.;)
Z góry mówię,że w wakacje rozdziały PRAWDOPODOBNIE będą dodawane częściej..
Jednak to zależy tylko i wyłącznie od mojego grafiku i ilości waszych komentarzy ;)
Ten jest krótki wiem ;/
PROSZĘ ZOSTAWCIE PO SOBIE ŚLAD.
KC PYŚKI <3

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 8/24 "Ja nie szukam ideału"

 CZYTASZ=KOMENTUJ

MUZYKA PODTRZYMUJĄCA NASTRÓJ ROZDZIAŁU : http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=nwF35zmyBSY (wystarczy skopiować i wkleić na pasek startowy :) )

Jechaliśmy w tak przerażającej ciszy,że aż było słychać szelest liści,które niósł wiatr.Jednak nie krępowało mnie to.
Nie kiedy moje oczy skierowałam na wyraz twarzy Ian'a.Był spokojny..wydawać by się mogło,że zdecydowanie za spokojny.Nie był zły na mnie za moje odejście.Ja byłam zła.Byłam zła na siebie nie dlatego,że odeszłam co to to nie.Byłam zła na siebie o to,że nie walczyłam.O to,że nie podjęłam walki o osobę,którą kocham.O to,że się poddałam nawet nie próbując.Sama mówiłam ludziom dookoła mnie,że nie wolno się poddawać bez walki.A teraz?Teraz sama się tak zachowuje.Poddałam się i uciekłam.Stchórzyłam nawet nie próbując.Kate wygrała moją miłość.Ale jeśli jemu było z nią dobrze,skoro potrafił zapomnieć o mnie w jej obecności,skoro przy niej był szczęśliwy to ja też powinnam.To dlaczego nie potrafiłam?Wmawiam sobie ciągle,że powinnam pozwolić mu być szczęśliwym,że powinnam przestać cokolwiek czuć jak wampir.Ale ja nie potrafię.Najnormalniej w świecie nie potrafię.Po prostu za bardzo mi zależy.Na kimś kto już pokochał..
  Wzięłam kilka głębokich oddechów i oparłam głowę o szybę.Droga była prosta więc nie musiałam się bać,że będę miała siniaki na czole.
Patrzyłam pusto na drogę przede mną.Ulica.Drzewa.Zakręt.Prosta droga.Drzewa.Zakręt i tak w kółko.Na całe szczęście już niedługo koniec tej niekończącej się podróży.Mój towarzysz miał zawieźć mnie tylko na lotnisko.Stamtąd już tylko mój lot i nowe życie.Ale czy szczęśliwe?Czas pokaże..
-Już niedługo będziemy na miejscu-Ian odezwał się pierwszy raz od kąt wyjechaliśmy.Ja milczałam.Nie potrafiłam spojrzeć nigdzie indziej niż na drogę przede mną.-Jeśli chcesz możemy jeszcze zawrócić Nicole.Jest jeszcze ta możliwość..
-Ale ja jej nie chce.-nie wiem czy to była prawda.Nie wiem.Głupotom i kłamstwem byłoby stwierdzenie,że przestało mi zależeć.Że nawet patrzenie na Harrego i jego uśmiech nie sprawiało mi radości.Że wiecznie głodny Niall nie był moim przyjacielem.Że Zayn nie był osobom,z którą mogłam zawsze pogadać.Że poczucie humoru Lou nie sprawiało,że byłam szczęśliwa.Że ciepłe słowa Liam'a nie były pocieszeniem i nie dawały mi radości.Że uśmiech Louise i Cole mnie nie odprężał.Że Layla nie zastąpiła mi mamy i nie była oparciem.Kłamstwem byłyby słowa,że nie chciałabym mieć moich przyjaciół spakowanych w torbę.Że nie chciałabym teraz przytulić któregoś z nich.Że ich nie kocham..Kocham i zależy mi na nich.Ale wiem,że przysporzyłam im zbyt dużo kłopotów.Wiedziałam,że ponadto ja bym obumierała od środka.Widok Kate i Harrego całujących się był ostatnim widokiem na jaki chciałam patrzeć.
-Skoro tak uważasz.-ostatni zakręt i byliśmy pod lotniskiem.
-Poczekaj wyjmę Twoje bagaże.-Ian wyszedł z auta kierując się do bagażnika.
-Nie musisz dam sobie radę-krzyknęłam wybiegając za chłopakiem.Pochwyciłam swój bagaż i poszłam w stronę Lotniska.Ian został.Spojrzałam na niego i czułam zbierające się łzy.Tak bardzo jego oczy przypominały mi oczy Zayn'a.Tak samo czekoladowe.Odłożyłam torbę na bok sama podbiegając do chłopaka i wtulając się w niego.Łzy w końcu ujrzały światło dzienne a ja oddałam się chwili w ramionach Ian'a.
-Jak możesz po tym wszystkim co Ci zrobiłem teraz się do mnie przytulać?-usłyszałam jego szloch i wypuszczenie powietrza w moje włosy.
-Każdy popełnia błędy.-uśmiechnęłam się blado do chłopaka.-Proszę..powiedz im.Powiedz,że ich kocham.I,że przepraszam.Za wszystko- wychlipałam.Nie mogłam przy nim płakać.Nie potrafiłam.Odwróciłam się jak najszybciej na pięcie i podbiegłam do torby chwytając ją,wbiegłam na lotnisko.

    Lot minął mi na prawdę bardzo szybko.Może dlatego,że cały przespałam? Nie wiem.Cóż na jedno wychodzi.Lot minął spokojnie.Nie myślałam o osobach,od których uciekłam.Nie myślałam o tym,że mam pęknięte serce.Nie myślałam o tym,że więcej ciepła dał mi Ian niż Harry..Nie myślałam o tym.."Żałośnie to brzmi wiesz?''
Głos,który sprowadził mnie na ziemie miał rację.Nie wiem jak ja sobie poradzę bez nich.Bez mojej rodziny.Bez osób,które kocham.Które znaczą dla mnie wszystko.Są dla mnie wszystkim.Nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie.To zbyt męczące.Jednak w Moim sercu jest nadal taka mała iskierka zwana nadzieją,która mówi,że oni tęsknią.Że Harry mnie kocha,że znaczę dla niego dużo.Jak to mówią?Nadzieja matką głupich..W moim przypadku sprawdza się idealnie.
Kiedy w końcu skończyłam swój dialog ze sobą był czas na opuszczenie samolotu.Udałam się wyznaczoną drogą aż do głównego holu.Tam ku mojemu zaskoczeniu czekał Starszy mężczyzna,który trzymał karteczkę z napisem "Czekam na Nicole  Richardson" Możecie mi wierzyć,że byłam wręcz oniemiała.Podeszłam nieśmiało do mężczyzny i zadeklarowałam się jako Nicole.Ten wyjął chyba moje zdjęcie i przyjrzał się zdjęciu później mi.Następnie kazał mi zadzwonić do mojej mamy.Włączyłam szybko urządzenie i wykonałam tą bezsensowną czynność następnie wyłączając telefon..Kiedy okazało się,że wszystko jest ok mężczyzna skinął głową na znak,żebyśmy już poszli w stronę parkingu na,którym znajdowało się auto.
Kiedy już wygodnie siedziałam w czarnej limuzynie lekko zaszokowana postanowiłam włączyć ponownie  telefon.Zdążyłam go tylko włączyć a już wyświetliło mi się 150 nieodebranych połączeń i 75 sms'ów.
Odczytałam sms'a,którego dostałam kilka sekund wcześniej
                                       
                                                        Od : Harry <3
                             "Nie mogłaś mi tego zrobić..Powiedz,że to głupi żart!"
Nie odpisałam nic.Bałam się.Jednak wiedziała,że teraz kiedy wiedzą,że mój telefon jest włączony zacznie się prawdziwa katastrofa.I tak też było.Mój telefon rozdzwonił się na cztery strony świata a ja myślałam,że oszaleje.Za każdym razem rozłączałam połączenie.Nie chciałam mogłam z nimi rozmawiać.Czemu? Moje serce pękło by na jeszcze bardziej drobniejsze kawałki.
Następny sms .Od Harrego.Sama nie wiem co mnie podkusiło do odczytania.Nie wiem.Po prostu nie mogłam być obojętna na niego.Nie potrafiłam.
                                                    Od : Harry <3
                     "Nie rób głupstw.Po prostu wróć do domu i pogadaj z nami..ze mną."
Teraz?! Teraz chciał rozmawiać! A wtedy?Wtedy nic nie widział? Nie widział jak obumieram.Jak rozsadza mnie do dziś.Nie słyszał jak płaczę?! Boże..złość w tym momencie przewyższała moją tęsknotę za domem.Po prostu było coraz gorze..

                                                     Do : Harry <3 
"Odejście było najlepszym co zrobiłam.I żałuję,że nie zrobiłam tego wcześniej! Nie wrócę..xx"

Łzy lały się po moich policzkach jak woda z kranu."Boże ja już nie chce cierpieć" mruknęłam w myślach sama do siebie.Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.Wiadomość przyszła kilka sekund później.Kolejny raz odczytałam.Kolejny raz prosiłam się o mocniejszego kopa w tyłek.Ale czy mi się nie należało?!

                                                 Od : Harry <3 
                                        "Jesteś egoistką Nicole!"

Na prawdę można się o sobie dużo dowiedzieć od osoby,którą się kocha.A co więcej od osoby,która ponoć kochała Ciebie.Nie mogłam więcej czytać tych sms'ów,jak i odrzucać połączenia od siostry i przyjaciół.Przecież musiałam sama poukładać sobie wszystko.Musiałam mieć jakieś zdanie.Swoje zdanie.Nie mogłam wzorować się na opinii kogoś innego.
Pomyślicie,że jestem suką bez serca,która uciekła od rodziny,która ją kochała.Nie tak nie było.Postawcie się na moim miejscu.Poznajesz zespół,który kochałaś.Zauroczył Cię jeden z jego członków.Pokochałaś go,byłaś z nim i było happy.Później doszła presja,kłótnie i imprezy Harrego.Potem było gorzej.Zerwanie.Powroty i zerwanie.Później okazało się,że Twój chłopak nie kochał Cię na tyle ile powinien.Znalazł sobie inną.Całował się przy Tobie z nią i uprawiał seks,który dokładnie słyszałaś.Nie złamało by Ci to serca?Mi złamało.
Cichy stukot w szybę rozbił mnie z rozmyśleń.Spojrzałam na twarz winowajcy i ujrzałam moją mamę."Nic się nie zmieniła.."
Wyskoczyłam niczym burza z auta,żeby wtulić się w kobietę.Radość i łzy nie miały zamiaru się kończyć.Czułam jak w jakiś sposób,jej osoba była dla mnie ukojeniem.Jak dawała mi wewnętrzny spokój.
-Boże córciu jak Ty wyrosłaś.-wychlipała cała czerwona od łez.
-Cóż..-odsunęłam się od mamy,żeby wytrzeć łzy spływające z policzka o rękaw.-Lubię danonki i mleko -zaśmiałam się,chwilę później moja mama mi zawtórowała.
-Wiesz,że i tak nie odbędzie się bez rozmowy?-zapytała ciągnąc mnie za rękę do domu.
-Tak wiem.Dlatego też chce mieć to za sobą.-mruknęłam idąc za kobietą.
Mieszkanie było większe od mojego.Co mnie bardzo dziwiło,ponieważ moja mama mieszka sama.Tata jeździ ciągle w delegacje.Ale pomimo to mam nadal nadzieję,że tu przyjedzie.Tak bardzo za nim tęsknie.
-Rozgość się.Pan Michael przyniesie twój bagaż.-Moja mama była podniecona moją obecnością.Widocznie tak samo tęskniła za mną jak ja za nią.Cóż bynajmniej ja mam taką nadzieję.Sama myślę nad tym,kiedy ona w ogóle zamierzała odwiedzić mnie i rodzeństwo?Przecież Louise to jeszcze dziecko.Potrzebna jej matka.A Layla?Sama czasem zastanawiam się czemu ona jest najstarsza jak nieraz zachowuje się gorzej od Louise i Cole'a.
-Dobrze.-Rodzicielka podała mi czerwony kubek z napisem #HOPE w ,którym znajdował się sok pomarańczowy.-Teraz czas na zwierzenia córciu.Co się wydarzyło?-spuściłam nieznacznie głowę.Sama nie wiem od czego mam zacząć..-Zacznij od początku.-cichy śmiech wydobył się z moich ust."Jakby czytała mi w myślach"
-A więc..-od tych słów zaczęła się moja historia.Opowiedziałam jej najdrobniejszy szczegół.No może pomijając to jak Harry kochał się z Kate w kiblu.Zbyt krępujące..wzięłam kilka głębokich oddechów,kończąc moją opowieść.-No i teraz jestem tu.-uśmiechnęłam się smutno.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę,że to do mnie zadzwoniłaś.Sama miałam Wam zaproponować kilka miesięcy ze mną.-kobieta spojrzała na mnie ze smutkiem.-Wiesz,że Cię kocham skarbie.Ale taka ucieczka nic nie da.Przecież w końcu będziesz musiała się spotkać z Laylą i maluchami.A dobrze obie wiemy,że nie zapowiada się na wielki koniec "Lauis". Broń Boże nie życzę jej tego,a nawet jeśli to nie jest koncert życzeń.Jestem z Was okropnie dumna perełko,ale musisz zrozumieć,że ze wszystkim trzeba stawić czoła,a Ty tylko niepotrzebnie się poddałaś! Ty zawsze walczyłaś.Ale taka jest miłość.Czasem bardzo boli.Ale wiesz,że w takich momentach jest potrzebny przyjaciel.W Twoim przypadku Morgan.Też ją zostawiłaś.Bez słowa pożegnania.-obraz przede mną podszedł mi łzaną mgłą-Ej skarbie nie płacz.Sama chętnie skopała bym jej tyłek.Zazdrość to masz po mnie.Tak samo reaguję na te całe koleżanki Ojca.-Zaśmiałam się pusto.Byłam wsłuchana w jej opowieść.Czekałam na te słowa tak bardzo długo.-Posłuchaj mnie teraz uważnie.-zażądała- Twoja pozycja nigdy nie będzie bez szans.Nie da się wymazać z pamięci tego wszystkiego co było.Nie da się.-kobieta wstała z miękkiego fotela podchodząc do mnie,cmokając mnie w czoło.-Przepraszam,ale a będę już szła do pracy.Na górze są pokoje.Wybierz sobie jakiś.-uśmiechnęła się zakładając marynarkę.-Kocham Cię Nicole.-krzyknęła na odchodne.
-Ja Ciebie też.-zawtórowałam.
Moja mama zawsze miała gadane.To chyba jedna z cech,które ja odziedziczyłam.I co więcej.Byłam z nich dumna.
Leniwie chwyciłam bagaż,który stał w przed pokoju i zaciągnęłam go po skręcanych schodach na górę.
Wolnych pokoi było około 3.Mnie akurat zainteresowała sypialnia,która była błękitna pomalowana w różowe rozmaite wzorki.Duże białe łóżko z kolorowymi poduszkami wyglądało perfekcyjnie.Kremowe biurko wraz z laptopem oparte było o ścianę.Na suficie wisiał delikatnie fioletowy żyrandol.Koło łóżka znajdowało się okno z,którego rozciągał się niesamowity widok.Białe zasłonki dodawały jedynie uroku.Koło łóżka znajdował się mały stoliczek a na przeciwko stoliczka była duża szafa,również oparta o ścianę.Było idealnie.
Rozpakowałam mały zasób ciuchów do gigantycznej szafy i położyłam się na łóżku.
Dopiero w takich momentach uświadamiam sobie,że nienawidzę,kiedy jest cicho.Wtedy myślę o czymś o czym nie chce myśleć.
Jednak to i tak zwyciężyło.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i po raz setny go uruchomiłam.Od razu fala nieodebranych połączeń i sms'ów roznosiła moją czaszkę.Wszystkie były głównie od Styles'a albo od Layly.Wiedziałam,że należałoby powiedzieć im,że wszystko jest ok..Jednak jakaś część mnie nie chciała tego.Posłuchałam jej na nowo wyłączając telefon,rzucając go w kąt pokoju.

                                   Będzie dobrze..W końcu kiedyś musi być..

                                        KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ. 
Cóż.Przez ten okres czasu niewiele się zmieniło.No może pomimo tego,że znalazłam przyjaciół.I to takich do,których miałam 100% pewność.Bynajmniej chciałam mieć taką nadzieję.
Zaczął się rok szkolny więc moja mama zapisała mnie do prywatnego zespołu szkolnictwa.Nie chciałam tam iść.Jednak kiedy dowiedziałam się,że od kiedy byłam w związku z Harrym wiele ludzi wiedziało kim jestem.Również psychicznie chore fanki.Wyszło jak wyszło.
Oczywiste było to,że w końcu musiałam zadzwonić do siostry i uświadomić ją,że ze mną jest okej.Poprosiłam ją również o jak najrzadszy kontakt ze mną.
Nie chciałam wracać do przeszłości.Tu zaczął się mój nowy start.Nie chciałam go zepsuć.
Jednak Layla jak to ona dzwoni do mnie po pięćset razy dziennie.Staram się utrzymywać kontakt z każdym.Oczywiście skreślając Harrego.Znaczy..to nie tak.Lou opowiadał mi,że nie ma go godzinami a nawet dniami w domu.Oczywiście wychodzi razem z tą całą Kate.Jednak o ich związku wiem niewiele.Niewiele chce usłyszeć.Tak to brzmi odpowiedniej.
Jestem również wolontariuszką w szpitalu dla dzieci chorych i niepełnosprawnych.Tutaj jestem inną osobom.Te dzieciaki strasznie mnie zmieniły.Oczywiście na lepsze.Pokazały mi jak można cieszyć się z małych rzeczy.I tak też robię.Trzymam się tej zasady w pełni.
-Boże Nicole o czym Ty myślisz-Taylor dość boleśnie wbiła swój łokieć w mój bok.
-To boli wiesz?!-krzyknęłam szeptem.Taylor jest właśnie moją najlepszą przyjaciółką.Jest ze mną od drugiego dnia przyjazdu do mamy.Tak samo jak Stefan.
-A może tak nasze gaduły pochwalą się o czym rozmawiały?-Pani od Chemii była wiedźmą.Nie cierpi mnie od samego początku.Oczywiście ze wzajemnością.
-A mówił ktoś pani,że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?-lekko uniosłam wargę w uśmiech.
-Nicole proszę opuść salę!-krzyknęła wskazując na drzwi.
-Co? Ale za co?-w takich momentach powinnam być posłuszna i nie pyskować.A ja?Ja wybuchałam coraz głośniejszym śmiechem.-Przecież ja nic..
-Wyjdź.
-Ale.
-Wyjdź-warknęła co spotęgowało mój śmiech.
-Spokojnie już idę-westchnęłam chwytając książki i pakując je do torby.
Nie miałam zamiaru iść na kolejne lekcje.
Dlaczego?
Po pierwsze..Nie chciało mi się.Zbyt dużo ich dziś jest.
Po drugie..Chciałam być szybciej w szpitalu.Bardzo stęskniłam się za tymi dzieciakami.Tak jak uważałam tak też zrobiłam.Już na wejściu przywitały mnie radosne krzyki podopiecznych.
-Znowu zwiałaś z lekcji-pani Gilbert jak zawsze przywitała mnie przy wejściu.Jej optymizm mnie czasem doprowadzał do szaleństwa.Jednak z każdym problemem mogłam się do niej zwrócić.
-Tak wyszło-posłałam w jej stronę uspokajający uśmiech.
-Nicole nie przesadzasz? To już któryś raz w tym tygodniu.-prawą dłonią poprawiła padającą w jej oczy grzywkę.Ja odpowiedziałam jej tylko machnięciem ręki-Twoja mama tu była.Powiedziała,że musicie jechać kupić prezent.
Chwilę myślałam o czym ona mówi,ale kiedy w końcu zrozumiałam myślałam,że dostanę zawału.
Jak mogłam o tym zapomnieć?Byłam  najgorszą siostrą na całym świecie.Przecież dziś est 20.10.Urodziny Layly..Jak mogłam o tym zapomnieć?!
Pożegnałam się z panią Gilbert lekkim uściskiem i wybiegłam ze szpitala.Biegłam prawie,że całą drogę do domu.Pierwszy i ostatni raz..zdecydowanie.
Kiedy w końcu byłam na miejscu z wejściem smoka weszłam do domu.
-Mamo-wzięłam głęboki oddech-Mamo jestem- i kolejny.
-O Nicole-moja mama już wyszykowana zeszła z góry do przed salonu,w którym się znajdowałam.- Pan Michael spakował Twoje torby.Znieś je sobie na dół i wsiadaj do auta.-oczywiście,że nie chciała m sama jechać do nich.Potrzebowałam wsparcia.
Dlatego też po dość długim dialogu z mamą i błaganiach mogłam zabrać jednego ze swoich przyjaciół.Byłam między młotem a kowadłem.Ale wiadomo,że dziewczyny dogadują się lepiej więc zadzwoniłam do Taylor.Ta niestety odprawiła mnie z kwitkiem mówiąc,że nie może.Nie wahając się dużej wybrałam numer do Stefana.Odebrał już po drugim sygnale.
-Stefan!-krzyknęłam do słuchawki-To Twój szczęśliwy dzień.Jedziesz ze mną na urodziny Layly.Nie chcę słyszeć sprzeciwu.Widzę Cię za 10 minut pod moim domem.Kocham Cię Pa!-rozłączyłam połączenie.Wiedziałam,że przyjdzie.On zawsze przychodzi.Uwierzycie,że on mieści charaktery chłopców z 1D?
Ma takie same poczucie humoru jak i jest gadatliwy jak Lou,ma ogromną charyzmę jak i pojemność żołądka jak Niall,jest tak kochany,ujmujący i słodki jak Harry i ma tak samo duże serce i ciepło dla innych jak Liam.Ja się dziwie dlaczego on nie jest jeszcze w zespole!
Po 10 minutach z ręką na zegarku zjawił się Stef.
-Ale powiedz mi szczerze Nicole..Do mnie zadzwoniłaś jako pierwszego tak?-lekko się zaśmiałam.
-Pewnie kociaczku.A teraz wsiadaj do auta!-pchnęłam go wprost na tylne siedzenie.
-Kłamczucha!

       Zostało 10 minut.Dziesięć minut drogi i będę w moim domu.Zobaczę swoich przyjaciół,a co więcej przytulę się do nich.I jeszcze moja mała księżniczka Lou.Tak bardzo za nią tęsknie.
Oczywiście kiedy rozmawiałam z nią w trakcie wyjazdu przez telefon o tym,że będę za niedługo w domu nie obyło się bez listy życzeń i prezentów.Skoro wiedziałam,że muszę i tak kupić coś dla Louise zrobiłam większe zakupy i mam coś dla każdego.
Louise dostanie wymarzoną lalkę barbie.Cole piłkę do nogi.Louis słowniczek żartów.Z opowieści Niall'a Liam chciał dostać jakąś głupią książkę więc mu ją kupiłam..kosztowała mnie majątek! Ale co się nie robi dla przyjaciół? Na prezent Niall'a i Zayn'a nie wysilałam się za bardzo.Niall dostanie jakieś słodycze a Zayn trzy paczki fajek.Niestety Harry wypadł mi z głowy.Więc wymyślę coś na poczekaniu.Natomiast Layla dostanie ode mnie złotą bransoletkę.
Właśnie w taki sposób straciłam wszystkie pieniądze.
 -Jesteśmy na miejscu-skwitowała mama wysiadając jako pierwsza.
Moje ręce były mokre a serce waliło jak dzwon.Bałam się.Bałam się jak zareagują na moją osobę."Boże..przecież nie może być aż tak źle." szepnęło moje drugie obliczę.Jednak ja nie byłam przekonana.Nadal strach paraliżował moje całe ciało.
-Nie denerwuj się.-Stefan jak zawsze był obok.Mój anioł.Sama nie wiem czemu ale pochwyciłam jego rękę.Było mi raźniej.Chłopak jedynie złapał ją mocniej-Ale żeś się spociła.
-Zamknij się i nie denerwuj mnie bardziej.-ryknęłam.Kiedy już stanęliśmy pod drzwiami a odgłos wkurwiającego dzwonka rozniósł się po mieszkaniu chciałam zwiać.Najnormalniej w świecie chciałam uciec.Uniemożliwiła mi to jedynie ręka Stefana spleciona z moją.
Otwierane drzwi
Zaparty dech w płócach
KRZYK
-Nicoleeeeeeeee-usłyszałam cholernie głośny krzyk Niall'a.Chwilę później wylądowałam w jego ramionach.
-Ciebie też miło widzieć blondynku-poczochrałam jego starannie ułożone włosy.
-Tak bardzo tęskniłem wiesz?-skwitował ciągnąc mnie do domu,w wyniku czego musiałam puścić bezpieczną dłoń przyjaciela.Teraz to Niall splótł nasze palce.
-Patrzcie kogo przyprowadziłem!-krzyknął na cały salon.-jedyne co dałam radę zobaczyć to załzawione oczy Layly.Później wylądowałam w uścisku całej familij.
-Ej może więcej kultury.-odezwał się bardzo znany przeze mnie głos Harrego.-Jest tu jeszcze Wasza mama Layla.-siostra zauważyła ten istotny szczegół i wleciała w ramiona mamy później witając się ze Stefanem.
Moja arogancja dosięgła zenitu kiedy zignorowałam Hazze.Nie podeszłam do niego.Nie przywitałam się.Olałam go.
-Musicie być głodni.Zapraszam do kuchni.-krzyknęła siostra ocierając łzy.
-Ja nie jestem głodna.Pójdę do ogrodu.Muszę się przewietrzyć.-skwitowałam.
Tak jak powiedziałam wyszłam.Tylko,że nie tylko po to żeby się przewietrzyć.Wyjęłam niebieską paczkę papierosów.Wiem,że to było złe.Wiem,że nie powinnam.Jednak kiedy to wszystko zaczęło mnie przytłaczać po prostu sięgnęłam po papierosy.
Odpaliłam fajkę zaciągając się dymem.
-Nie wiedziałem,że palisz-nie musiałam nawet się odwracać.Doskonale wiedziałam do kogo należał ten głos.
-Wielu rzeczy o mnie nie wiesz-szepnęłam po raz kolejny zaciągając się papierosem.Chłopak usiadł obok mnie na ławce nawet na mnie nie patrząc.Siedzieliśmy w ciszy do póki nie wypaliłam całego tytoniowego zabójcy.Wtedy się odezwał.
-Zostawiłaś mnie.-szepnął.-Uciekłaś nic nie mówiąc.Zostawiłaś tylko mały świstek papieru.Nie obchodziło Cię co czuje.-wyszeptał.Byłam na niego zła.Cholernie!
-A Ciebie Harry obchodziło co ja czuje? Nie interesowałeś się mną od kiedy w Twoim życiu pojawiła się Kate.-nie wiem czemu mu to powiedziałam.Mówiłam to co mi ślina na język naniesie.
-Nie obchodziło?! Wyobrażasz sobie co ja czułem?! Powiedziałem Ci przecież,że Cię kocham...
-Najwidoczniej nie kochałeś mnie wystarczająco skoro zdradziłeś mnie z nią!-krzyknęłam.- I wiesz co..Nie jestem na Ciebie o to zła.Rozumiem.Ona jest lepsza.Ma lepsze ciało i charakter.Dała Ci więcej szczęścia niż ja.Dała Ci więcej miłości i uczucia.A ja..ja jestem tylko egoistką.Przepraszam Harry..-czując zbierające się do moich oczu łzy zaczęłam iść w stronę domu.Niestety nie doszłam za daleko ponieważ,pod wpływem mocnego pociągnięcia zostałam przyciągnięta maksymalnie do ciała Hazzy.
-Przestań pierdolić głupoty!-syknął przyciskając mnie jeszcze bliżej siebie.-Powiedziałem tak tylko i ze względu na to,że uciekłaś ode mnie łamiąc mi serce.-dodał nabierając powietrza.-Ja nie szukam ideału Nicole! Czekałem tyle czasu na taką dziewczynę jak Ty!-teraz łzy niepohamowanie spływały po moim policzku.Kciuk Harrego sprawnie je wytarł.-Proszę nigdy więcej ode mnie nie uciekaj.-szepnął.
Zbliżył się do mnie łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.Był nieśmiały i przepełniony emocjami.Tak bardzo długo na to czekałam.Jednak jest jedno pytanie,które mnie trapi.
                                       Co się stało z Kate?

~~*~~
Witam :D Wiem,że rozdział jest dość późno jednak wolałam go dopracować w każdym calu.Jest zdecydowanie najdłuższy.Chciałam przelać wszystkie emocje towarzyszące ucieczce Nicole i jej nowym życiu.Nie zdradzę Wam tego,czy Nicole zostanie tu czy wróci.To jest mój sekret.
Dziękuję również tym osobom,które są ze mną do dziś.
KOCHAM WAS DZIUBY!!<33

      

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 7/23 "Nowe życie"

Sama nie wiem kiedy i dlaczego wczoraj usnęłam.Może przez napływ emocji? Być może.Po prostu wystarczyło,że go przytuliłam i poczułam ukojenie.Możecie uwierzyć mi na słowo,że mogła bym umrzeć w jego ramionach.Tu chciałabym spędzić resztę życia.
    Leniwie przekręciłam się na plecy starając się otworzyć oczy.Chwilę później tego pożałowałam.Harry siedział tyłem do mnie na łóżku przeczesując palcami włosy.Wiedziałam,że myśli.Że żałuje czegoś.
  Usiadłam tuż za nim oplatając jego klatkę rękoma a głowę chowając w zagłębieniu na jego szyi.
-Co Cię trapi kochanie-szepnęłam wprost do jego ucha.Automatycznie wstał z łóżka
-Nicole..j-ja tak nie mogę.Nie potrafię spojrzeć Ci w oczy.Nie po tym wszystkim-byłam przerażona.W życiu nie usłyszałam gorszych słów.
-Powiedz mi co się dzieje Harry-szepnęłam nadal nie ruszając się w porównaniu do chłopaka,który nie mógł ustać w miejscu.-Harry uspokój się i powiedz mi co się dzieje-zarządziłam
-Bo wtedy.-wziął głęboki wdech i stanął tuż przede mną.-Wtedy kiedy zerwaliśmy byłem w rozsypce.No i poszedłem na baru,upiłem się.Nie wiedziałem jak dojść do domu.I wtedy ona.Wtedy ona się pojawiła.Zaprowadziła mnie do mieszkania i zostawiła swój numer.Zadzwoniłem,żeby podziękować.I tak zaczęła się nasza znajomość.Byłem szczęśliwy.Zakochałem się.Zakochałem się w niej,kochając Ciebie.-czułam jak moje serce pęka.Czułam żal.Ale nie złość.Smutek ale nie złość.-Zdradziłem Cię.Dlatego nie potrafię spojrzeć Ci w oczy.Przepraszam..-zająknął się czekając na moją reakcję.Zatrzepałam rzensami i wstałam.Podeszłam do Harrego i spojrzałam mu w oczy.
    Widziała w nich szczęście,szczęście które dała mu tamta dziewczyna.Nie cierpiał tak jak Nicole.Ona dała mu ukojenie.Nicole dobrze wiedziała,że będzie musiała pogodzić się z tym,że jej Harry odszedł.Nie czuła złości.Może gigantyczny smutek.Kochała Harrego.On był jej szczęściem,miłością i sercem. A jeśli ta dziewczyna dała mu szczęście a Harry był szczęśliwy ona też była.Wiedziała,że musi odejść.Musi pozwolić mu być szczęśliwym.
                                                                                             Tak bardzo go kochała.

-Jesteś moim szczęściem Harry-czułam jak łzy zbierają się do moich oczu.Nie teraz - A skoro jesteś z nią szczęśliwy to i ja jestem.-Nie chciała go pocałować.Nie mogła.Odwróciła się od niego i wyszła z pokoju.Dopiero wtedy kiedy doszła do toalety i upewniła się,że drzwi są zamknięte rozryczała się jak małe dziecko.Niewinne małe dziecko,któremu ktoś zabrał smoczka.Pomimo wszystko wiedziała,że będzie warto.On był szczęśliwy.Tutaj nie liczyło się jej szczęście.Ona nie znaczyła dla nikogo nic.A Harry znaczył dla niej wszystko.Zresztą nie tylko dla niej.Znaczył wszystko dla chłopców,rodziców dla fanów.Dla Wszystkich,ona była niczym.Łzy ciekły z je oczu.Nie chciała przestań.Osunęła się po zimnych kafelkach na ziemię prawie,że dusząc się powietrzem.
Sekundy
Minuty
Godziny 
Mijały nieubłaganie..Ona jednak siedziała w takiej samej pozycji.Nie wiedziała co z Louise co z Cole'em i Harrym.Nie chciała teraz aby ktokolwiek ją widział.Nie w takim stanie.Jej ciało było wrakiem.Dusza już dawno odleciała.Była z nim.Z jej Harrym.
Kolejny raz jak o nim pomyślała wybuchła płaczem.
On był szczęśliwy więc ona też była.
Wmawiała sobie to do czasu kiedy do białych drzwi nie zapukała jej siostra.Przerażona tym,że ktoś mógł zobaczyć ją w takim nie porządku automatycznie wstała.Odkręciła kran.Chwyciła w dwie dłonie wodę lejąc ją na czerwoną i gorąca od płaczu buzię.Nałożyła delikatny makijaż dla niepoznaki,poprawiła włosy i wyszła z łazienki.
Wzrok jej siostry był przeszywający.Wiedziała.Wiedziała co się stało jednak nadal milczała.Nicole nie miała ochoty na rozmowy.Nie chciała z nikim rozmawiać.Chciała po prostu zniknąć,teraz kiedy to wszystko jest takie popieprzone.

                                                 kilka dni później
Poznała ją.Poznała dziewczynę Harrego.Miała na imię Kate.Była śliczna.I widać,że tak jak ona dawała szczęście Harremu on tak samo dawał jej szczęście.
To tylko spotęgowało ból serca Nicole.Za każdym razem kiedy widziała ich pocałunki czuła,jakby ktoś odrywał jej serce.Jednak on był szczęśliwy.A ona obiecała,że odsunie się najdalej jak potrafi od niego.Nie chciała nic psuć.Musiał przestać czuć cokolwiek do Nicole,jeśli jeszcze cokolwiek do niej czuł.
Teraz wszyscy siedzieli w salonie.Razem z Kate.Siedziała u niego na kolanach.Ale Nicole nie podglądała ich.Wcale a wcale.W ogólnie nie widziała pocałunków i przytulania.I wcale nie łamało jej to serca.Co to to nie!
Uwierzycie,że ta roześmiana i pogodna dziewczyna straciła tą iskierkę w sobie?Nie uśmiechała się a co dopiero mowa o zaśmianiu się.Tak było dla niej lepiej.Nikt nie pytał co się stało.Nikt nie zauważył zmiany.Ale przecież o to jej chodziło prawda?Przecież chciała by nikt nie zadawał pytań po,których ona będzie bardziej cierpieć?
 Od tych głupich słonych paluszków zachciało jej się strasznie pić.Leniwie skierowała się w kierunku kuchni wyciągając z lodówki zimną wodę,która po chwili dała dziewczynie bardzo wyczekiwane orzeźwienie.
-Nicole opowiem Ci kawał-roześmiany Niall wbiegł do pomieszczenia starając się przykuć uwagę dziewczyny.
Jednak ona odeszła.Nic mu nie powiedziała,po prostu wyszła.Nie wiedziała co się z nią dzieje.Może fakt,że chciała się odciąć od Harrego również przyczynił się do reszty?Niewzruszona poszła do swojego pokoju tylko na chwilkę po piżamę.Aby być pierwsza w kolejce do łazienki prawie,że biegiem do niej poszła.Chciała już otworzyć drzwi kiedy usłyszała dźwięki,których nie powinna usłyszeć!Których nie chciała usłyszeć!
Słyszała to.Słyszała jak się kochają.
Ona wszędzie pozna Harrego.
Mroczki
Płacz
Ucieczka do pokoju
Nie chciała tego a jednak to zrobiła.Musiała zrobić.Nie dałaby rady tu wytrzymać.Nie kiedy on jest w pobliżu.
Zamknęła drzwi na klucz.
Rzuciła walizkę na środek pokoju pędem rzucając do niej wszystkie ciuchy.
Kiedy prawie wszystko było spakowane spojrzała w stronę szafki nocnej.Zobaczyła ich wspólne zdjęcie.
Wyjęła je z ramki pisząc krótkie :"Na zawsze w moim sercu" i położyła je na łóżko.
Chwyciła telefon wybierając ten numer.
                                 
                                            "Mama"
Odebrała po pierwszym sygnale.Cieszyła się z telefonu córki.Tak bardzo się cieszyła.Rozpłakała się do słuchawki,mówiąc,że córka może się do niej wprowadzić.
Po zakończeniu połączenia wybrała numer Ian'a prosząc go o podwiezienie na lotnisko. Zgodził się.Nawet teraz Ian udziela jej więcej wsparcia niż przyjaciele.
Schowała telefon do kieszeni a torbę chwyciła w rękę.
Starała się iść najciszej jak potrafiła.Była pewna,że towarzystwo już spi jednak wolała nie ryzykować.Tak jak sie spodziewała wszyscy spali.Chwyciła wcześniej zapisaną kartkę i położyła ją na stole.Nie było w niej wiele informacji jedynie "Wyprowadzam się Layla.Przepraszam jednak nie daję rady.Proszę nie kontaktujcie się ze mną.Postaram się wytłumaczyć to Tobie innym razem.Powiedz wszystkim,że ich kocham.Ucałuj Cole'a i Louise.Wasza na zawsze Nicole"
Nie było w niej prawie nic.Ale o to jej chodziło.Wyszła niczym ninja z domu pod,którym czekał już samochód Ian'a.
Nie obejrzała się.Nie chciała.Za bardzo ją to bolało.
Wrzuciła bagaż na tylne siedzenia sama siadając tuż obok kierowcy,który dzisiaj był nieprawdopodobnie cichy.
Jazgot silnika
Ruszenie samochodu
Nowe życie.

~~*~~
Rozdział już jest.Przepraszam,że musieliście tak długo na niego czekać.Cóż.Jest dość nietypowy.Jestem ciekawa Waszego zdania w tym wszystkim.
Proszę o szczerą opinię ;)
Kocham Nicole <3
Ps.Został aktywowany ask ;) Który jak wcześniej jest odnośnie dwóch blogów. :)

http://ask.fm/Najdalszapodroz